A więc tak, znów powracam do pisania pamiętnika. Kiedyś pisałam już, leża dwa całe zapisane zeszyty na dnie szuflady. Teraz zaczynam od początku.
A więc właśnie mieliśmy granicę i jesteśmy już w Niemczech. Do celu pozostało jeszcze tylko 1354 km a wiem to dzięki nawigacji, której dźwięk mnie obudził. Na wyświetlaczu komórki widnieje godzina 10.28.
Jadę do domu, z rodzicami, bratem, ciocią, wujkiem i malutkim kuzynem, oczywiście na dwa samochody.
W Polsce nie mieszkam już od jakiś nie całych 8 miesięcy a teraz żyję w całkiem sporym mieście w środkowej Anglii. Ależ ta droga mi się dłuży,serio, dobrze, że mam swojego ipoda ze swoją ulubioną muzyką i połową baterii. Mam nadzieje, że wytrzyma ona do końca tej podróży bo inaczej zanudzę się na śmierć.
20 godzin później
Oh yea. Jesteśmy już w domu. wszyscy wypakowali się i ogarnęli. Podróż dłużyła mi się nie miłosiernie. To była jakaś masakra, ostatni raz jechałam taki kawał drogi samochodem. Od razu po wejściu do domu, zaniosłam walizkę do swojego pokoju i pobiegłam pod prysznic.
-Magda! Obiad! - zawołała mama.
-Już, zaraz przyjdę. - odkrzyknęłam ze schodów.
Musiałam jeszcze przed tym się umalować i gdy to zrobiłam, byłam gotowa, żeby zejść na dół i zjeść. Gdy weszłam do jadalni przy stole siedział jeszcze tylko mój młodszy brat, który jako jedyny jeszcze jadł, a raczej udawał że je obiad.
Po obiedzie przyszedł do mnie Marek. Jesteśmy parą od czterech miesięcy. To trochę dziwne, ale dopiero w Anglii się poznaliśmy, chociaż w Polsce mieszkaliśmy w tym samym mieście i nawet osiedlu. A z tego co z czasem się dowiedziałam to chodziliśmy to jednej szkoły. W Polsce, pewnie bym go nie poznała, w sumie trochę się różnimy i w innych kręgach się obracaliśmy. Marek jest o rok młodszy, chociaż nie odczuwam tej róznicy i nie przeszkadza mi ona. Po tym jak przyszedł on do mnie, wręczył mi bukiet czerwonych róż na powitanie, bo jednak jakby nie było nie widzieliśmy się prawie miesiąc, bo ja byłam na wakacjach w Polsce a on został w Anglii. Później poszliśmy do mnie do pokoju, położyliśmy się wygodnie na łóżku i włączyliśmy sobie filmy.
Po 3 filmie odpadłam i zasnęłam. A gdy się obudziłam ok. 7.40 Marka nie było a obok mnie leżała karteczka z napisem "Tak słodko spałaś że nie chciałem cię budzić, wiesz że nie mógł bym na noc zostać. kocham cie"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz